My Burberry Blush to perfumy na które czekałam. Przeczuwałam od początku, że ich pastelowy pudrowy róż może skraść moje serce. Pierwsze testy, kolejne dni i tygodnie noszenia tego zapachu potwierdziły moje przypuszczenia. To zapach piękny i tak bardzo mój, że zatapiam się w nim bez reszty i poddaję jego nutom, aby mogły czarować mnie swoim urokiem każdego dnia od nowa. Poddaje się temu uczuciu z rozkoszą skrapiając szyję, dekolt, nadgarstki.
Zapach My Burberry Blush powstał w wyniku inspiracji ogrodem londyńskim oświetlonym pierwszymi promieniami słońca budzącymi do życia kwiatowe pąki.
Otwarcie to przyjemna otulająca słodycz, która – przyznaję, że pozytywnie mnie zaskoczyła. Liczyłam na świeżość nut granatu i cytryny z przewagą tej drugiej, spodziewałam się kwaskowego i świeżego otwarcia. Okazuje się jednak, że ten granat jest słodki – przybiera dojrzałe jesiennie oblicze, a jego maleńkie czerwone paciorki aż kipią od słodkiego soku. Nutkę ukrytej świeżości wnosi cytryna, ale ona jest jedynie tłem dla słodyczy granatu, który ubiera zapach w różowe tonacje.
Geranium nie pozwala, aby perfumy stały się banalnie różowe, i tak się nie dzieje, bo w początkowych nutach serca wyczuwam lekko chropowaty aromat, który dodaje charakteru i nie pozwala na nudę. Najpiękniejszy moment to ten, kiedy do całości dołączają wirujące płatki róży. Lekkie podmuchy jesiennego wiatru unoszą je w górę, a one tworzą wirujący obłok wokół flakonu My Burberry Blush zwieńczonego pastelową kokardką. Zapach przechodzi w różane nuty, uzupełnione o słodki delikatny jaśmin z bazy. Wisteria podbija jaśminowe brzmienie, dzięki czemu baza ma bardzo kwiatowy charakter i jest kobieca.
Kompozycja jest lekka, świetlista, subtelnie słodka i niezwykle kobieca. To zapach z kategorii tych, które nie nasuwają mi bezpośrednich skojarzeń ze zmysłowością, a jednocześnie są to bardzo kobiece perfumy. Nie ma tu podtekstów damsko- męskich, jest za to autentyczna radość, energia i życie. Jest codzienność ubrana w optymistyczne pastelowe barwy.
Myślę, że ten zapach to idealna propozycja dla kobiet, którym znudziły się typowo słodkie aromaty z nurtu gourmand, a one szukają nowego wymiaru słodyczy – nut słodkich, ale bazujących na owocach i kwiatach. My Burberry Blush doskonale wpisuje się w taki słodki kwiatowo-owocowy pejzaż. Świetnie współgra z jesiennym słońcem, ciepłą kobiecą skórą, puchatym swetrem i pastelową pomadką na ustach. Idealnie komponuje się z pudrowymi beżami i różami, jest kobiecy i subtelnie otulający, idealny na jesienne chłodne dni.
Kompozycja została stworzona, podobnie jak poprzednie edycje, przez Francisa Kurkdjian we współpracy z dyrektorem artystycznym marki Burberry – Christopherem Bailey.
Nuty głowy: granat, cytryna
Nuty serca: geranium, jabłko, płatki róży
Nuty bazy: jaśmin, wisteria.