Mleczny olejek do ciała marki Bielenda zaintrygował mnie odkąd tylko pojawił się w blogosferze. Bardzo zachwalana linia z algami morskimi rzeczywiście przyciąga wzrok i prezentuje się bardzo ładnie. Elegancki design opakowań, turkusowe morskie odcienie ubrane w złote detale zwracają uwagę i stanowią ozdobę łazienkowej półki.
Kosmetyk, który zaciekawił mnie najbardziej to właśnie mleczny olejek do ciała i jego nietypowa formuła będąca połączeniem dwóch różnych konsystencji w jednym produkcie. Jak wiecie z moich poprzenich wpisów jestem miłośniczką wszelkiego rodzaju olejów, balsamów, kremów do ciała. Tutaj w jednym kosmetyku mogłam odnaleźć połączenie dwóch lubianych przeze mnie formuł kosmetycznych. Jak olejek sprawdził się w mojej pielęgnacji?
Mleczny olejek łączy w sobie skuteczną regenerującą pielęgnację mleczka do ciała z bogactwem i delikatnością szlachetnego olejku. Wyjątkowa kompozycja składników aktywnych tworzy bogatą morką formułę, która zadba o każdy rodzaj skóry, szczególnie suchą. Mleczko zawiera:
- algi koralowe – koncentrują sole mineralne z wody morskiej i uzupełniają ich miejscowe niedobory w naskórku, umożliwiają reakcje biochemiczne w komórkach i przywracają ich sprawne funkcjonowanie
- olej z mikroalg – naturalny olej niezwykle bogaty w kwas DHA z grupy kwasów Omega 3 oraz tokoferole – uzupełnia utratę, wilgoci i składników odżywczych, poprawia jędrność i elastyczność skóry, hamuje procesy starzeniowe naskórka.
- koncentrat wody morskiej – bogaty w mikro i makroelementy, rewitalizuje, odżywia i detoksykuje naskórek. Mleczko zapewnia właściwą optymalna regenerację skóry, poprawia jej kondycję, sprężystość i elastyczność, zmiękcza i wygładza naskórek. Formuła mlecznego olejku wspaniale rozprowadza się na skórze, szybko wchłania, pozostawiając ciało zregenerowane i zadbane.
Konsystencja na pierwszy rzut oka przypomina mleczko do ciała, niezbyt gęste, zdecydowanie bardziej płynne niż kremowe. W kontakcie ze skórą podczas aplikacji kosmetyku można wyczuć, że mleczko jest śliskie i wzbogacone olejkiem. Formuła kosmetyku dzięki takiemu połączeniu jest niezwykle przyjemna i luksusowa. Dokładnie tak ją odbieram i takie skojarzenia nasuwają mi się podczas jej używania. Mleczny olejek jest niesamowicie przyjemnym produktem nie tylko ze względu na miłą konsystencję, ale także zapach. Aromat, jaki towarzyszy aplikacji jest mleczno-cytrusowy i delikatny, wyczuwalny jedynie w momencie wmasowania kosmetyku w ciało. Później zapach zanika, pozostaje wyczuwalny jedynie blisko przy skórze.
Ciało po użyciu olejku jest miękkie, idealnie wygładzone i błyszczące. Kosmetyk pozostawia lekką satynową warstwę na skórze, sprawia że ciało wygląda na doskonale wypielęgnowane i daje efekt idealnie zdrowej skóry. Taki glow na skórze prezentuje się bardzo elegancko. Uznałam, że mleczny olejek sprawdzi się idealnie nie tylko w codziennej pielęgnacji, ale także przed większym wyjściem, kiedy planujemy odsłonić ramiona, dekolt czy nogi. Minusy? – nie znajduję żadnych, poza tym że pompka nie pracuje idealnie i wymaga mocniejszego naciskania.
Mleczny olejek zrobił na mnie bardzo pozytywne wrażenie, zużyłam go z ogromną przyjemnością i oceniam bardzo wysoko jego działanie doceniam design, nietypową formułę i dużą przyjemność używania. Test tego kosmetyku skłania mnie do zapoznania się także z innymi kosmetykami marki Bielenda.
Kosmetyki z algami morskimi opisała również Ewelina z bloga Secretaddiction86 (wpis o olejku i serum do ciała). Zachęcam do zapoznania się z jej recenzją, jeśli nie miałyście okazji tego zrobić.
Pewnie wiele z Was wypróbowało już serię z algami od Bielendy, który z kosmetyków z tej linii oceniacie najlepiej?