Dziś pokażę Wam 2 mini zestawy kosmetyków, które zużyłam z przyjemnością. Mam nadzieję, że moje doświadczenia i wrażenia ułatwią Wam podjęcie ewentualnych decyzji o zakupie produktów pełnowymiarowych.
Zestaw Origins – to pudełeczko wypełnione energią aż po same brzegi. Soczysty pomarańczowy kolor i piękny zapach dojrzałego owocu pomarańczy to jego znaki rozpoznawcze. A co mamy w zestawie? Krem pod oczy GinZing Refreshing Eye Cream, który pełen jest dobrze działających składników takich jak ekstrakt z żeń-szenia, z ziaren kawy oraz magnolii. Dzięki obecności tych wyciągów roślinnych naprawdę ładnie rozjaśnia spojrzenie i rozpromienia je perłowym blaskiem. Dobrze się wchłania i pielęgnuje okolice oczu, delikatnie niweluje cienie pod oczami. Krem ma gęstą konsystencję, więc jest idealny na zimę i jesień. Przy aktualnej pogodzie może być odrobinę za ciężki do używania rano. Moja delikatna skóra pod oczami preferuje ostatnio lżejsze konsystencje. Jesienią z chęcią do niego wrócę.
Krem do twarzy GinZing Energy-boosting to przede wszystkim świetny nawilżacz, który przepięknie pachnie cytrusami. Jest energetyczny, dobrze nawilża i świetnie się wchłania, co naprawdę umila poranki. Cera po jego użyciu zyskuje świeżość, jest promienna i zrewitalizowana. Ten kosmetyk polubiłam najbardziej ze wszystkich z zestawu, choć każdy przypadł mi do gustu.
Peelingujący żel do mycia twarzy GinZing Refreshin Scrub Cleanser bardzo dobrze się pieni, ładnie radzi sobie z oczyszczaniem buzi, a przy okazji delikatnie złuszcza naskórek dzięki zawartości drobinek peelingujących, a także pobudza i odświeża. Jest więc świetnym rozwiązaniem dla osób, które nie zawsze mają czas na regularne peelingi. Ja jestem ogromną fanką peelingów, więc w moim przypadku nie ma sensu dodatkowe złuszczanie z użyciem żeli myjących, ale osobom które tego nie robią systematycznie lub mają tłustą cerę bardzo ten żel polecam. Jego dodatkową zaletą jest piękny zapach. Kosmetyki z linii GinZing to przede wszystkim produkty oferujące odświeżenie, pobudzenie skóry, rozjaśnienie jej kolorytu oraz cudowny cytrusowy zapach, sprawiający, że ich używanie to czysta przyjemność.
Zestaw Nuxe to niewielka saszetka, w której skrywa się mały krem do rąk Reve de Miel oraz sztyft ochronny do ust z tej samej linii pielęgnacyjnej. Krem do rąk sprawdził się idealnie podczas chłodnych dni. Jest bowiem gęsty, odżywczy, i pozostawia na skórze lekki film ochronny, więc byłam z niego naprawdę zadowolona. Na wchłonięcie trzeba oczywiście chwilkę zaczekać, ale ten moment uprzyjemnia miły zapach kremu. Krem zawiera takie składniki jak miód, słonecznik, szlachetne olejki i witaminę E, które regenerują i odżywiają suchą skórę dłoni, a także chronią ją przed przedwczesnym starzeniem.
Drugi kosmetyk z tego zestawu to ochronny sztyft do ust. Jest świetnie wyprofilowany i twardy – na tyle, że jego złamanie jest chyba niemożliwe;). Mimo bardzo zbitej konsystencji pomadka idealnie pokrywa usta warstwą ochronną kosmetyku. Jest to zdecydowanie jedna z najlepszych pomadek ochronnych jakich używałam. Pomadka nawilża usta, przynosi ulgę w stanach wysuszenia ust i dba o ich gładkość. Nuxe posiada w ofercie także balsam do ust w słoiczku – kosmetyk polecany przez wiele osób. Ja nie mam jeszcze doświadczenia z tym balsamem, ale ochronna pomadka to kosmetyk z którego jestem zadowolona. Sprawdzi się na pewno wiosną i latem, bo ma w miarę lekką formułę. Serdecznie polecam oba kosmetyki.
Jak widać oba zestawy dobrze się u mnie sprawdziły, kosmetyki okazały się być dobrej jakości, a ich używanie było bardzo przyjemne, na co zwykle zwracam uwagę, bo wychodzę z założenia, że kosmetyki powinny być skuteczne, ale też miłe w stosowaniu. Wówczas chętnie po nie sięgam i dokładnie tak było w przypadku pokazanych dzisiaj produktów.