Gdyby ktoś kiedyś powiedział mi, że peeling do ust to kosmetyk, który będzie mi do czegokolwiek potrzebny, pewnie bym nie uwierzyła.
Skoro do tej pory wystarczał mi masaż szczoteczką i na to pomadka ochronna lub krem nivea (tak, tak ten klasyczny granatowy krem nivea jest cudowny do nawilżania mocno przesuszonych ust, zawsze się sprawdza). Ale kiedy poczytałam na blogach o tym, że peelingi do ust to jednak fajna sprawa… to oczywiście moja nowa potrzeba posiadania takiego kosmetyku narodziła się szybko i sugestywnie, niczym Afrodyta z piany . Mój wybór padł na markę Pat& Rub, ponieważ nie miałam jeszcze tych kosmetyków i chciałam coś wypróbować. I bardzo dobrze zrobiłam:), ale o tym za chwilę. Najpierw kilka słów na temat kosmetyku, które możemy znaleźć w opisie producenta.
Pomarańczowy peeling do ust to kosmetyk naturalny, który delikatnie złuszcza skórę ust, a następnie nawilża ją i wygładza. Jego skład jest w 100% naturalny. Piling jest kompozycją zdrowego cukru z brzozy oraz olejów i maseł roślinnych. Zawiera ksylitol – cukier z brzozy, który nie zakwasza organizmu i nie przyczynia się do rozwoju próchnicy. Kolor nadaje masło pomarańczowe i olej anatto. Aromat pilingu pochodzi od olejku pomarańczowego. Kosmetyk błyskawicznie wygładza i odżywia usta. Kompozycja: ksylitol, olej sojowy, masło pomarańczowe, olej annatto, olejek pomarańczowy, surowce naturalne i z certyfikatem ekologicznym.
Peeling dostępny jest w trzech wersjach: pomarańczowy, różany i kawowy. Zamknięty jest w wygodnym słoiczku, wewnątrz którego znajdziemy nieskończoną ilość cukrowych drobinek. Kosmetyk sprawia wrażenie suchego cukru zabarwionego na pomarańczowy kolor. Kiedy jednak wmasowujemy go w usta przybiera coraz bardziej śliską delikatnie olejkową formułę, która idealnie natłuszcza i nawilża usta. Wystarczy naprawdę niewielka ilość kosmetyku, aby nasze usta odzyskały cudowną miękkość i gładkość, a także aby uzupełnić poziom nawilżenia przesuszonego naskórka.
Po takim masażu peeling można podobno zjeść, ja tego nie robię, mimo iż uwielbiam słodycze to jednak wolę rzucić się na czekoladę niż na peeling;) W każdym razie producent dopuszcza konsumpcję, ponieważ skład peelingu oparty jest na ksylitolu i samych naturalnych składnikach. To co bardzo mi się spodobało w tym kosmetyku to także jego miły pomarańczowy zapach, który uprzyjemnia ten mini zabieg na usta.
Zwykle było tak, że zimą największy problem miałam ze skórą dłoni, która była spierzchnięta pomimo ciągłego smarowania najróżniejszymi kremami. W tym roku jest inaczej, to moje usta stały się bardziej wymagające, a dłonie mają się całkiem nieźle:). Tak więc największą uwagę przykładam aktualnie do pielęgnacji ust i peeling Pat&Rub ma w tym swój duży udział. Dzięki regularnemu stosowaniu tego kosmetyku moje usta są w dużo lepszej formie niż były przed jego używaniem. Nie mam już problemu ze skórkami na spierzchniętych ustach.
Teraz są one miękkie i idealnie gładkie, a każda pomadka wygląda na nich dobrze. Oczywiście sam peeling to za mało. Kolejnym moim sprzymierzeńcem w dbaniu o ładne usta jest balsam innej marki, ale o nim napiszę przy kolejnej okazji. Moja pozytywna przygoda z peelingiem do ust Pat&Rub zdecydowanie zachęca mnie do wypróbowania innych kosmetyków tej marki. Myślę, że w najbliższym roku będę chciała bliżej się z nimi zapoznać.
Jakie są Wasze ulubione kosmetyki Pat&Rub? Co możecie mi polecić do wypróbowania?