Historia marki Orlane sięga 1946 roku, a początki jej istnienia to produkcja perfum oraz kosmetyków pielęgnacyjnych. Już w latach 50-tych firma wprowadziła do swoich kremów takie składniki jak wyciąg z oleju z rekina oraz mleczko pszczele bogate w kwas pantotenowy. W 1966 został otwarty Instytut Piękności Orlane, który odgrywał kluczową rolę w rozwoju marki i przyjmował średnio 100 klientów dziennie. Dwa lata później powstał najdroższy krem na świecie B21. Zawierał on 21 aminokwasów i był pierwszym kremem wykorzystującym te składniki aktywne. Krem B21 umacnił przodującą rolę Orlane na światowym rynku kosmetyków ekskluzywnych i perfum.
Kochani, jakiś czas temu kupiłam krem pielęgnacyjny do cery wrażliwej Oligo Vitamin B21 i bardzo przypadł mi do gustu. W wakacje skusiłam się na mleczko do demakijażu z tej samej linii.
Mleczko Demaquillant Vitalisant z linii Oligo Vitamin zawiera komplex Celluar Life: składa się z 7 minerałów, 8 oligoelementów, oraz 12 witamin i 19 aminokwasów. Wszystkie składniki pomagają wzmocnić witalność skóry. Orlane Demaquillant Vitalisant to wyjątkowo delikatne mleczko odżywcze do demakijażu skóry suchej i wrażliwej. Idealnie usuwa zanieczyszczenia i pozostawia cerę czystą, odświeżoną i gładką. Koi podrażnienia, nawilża i odżywia.
Osoby, które czytają mojego bloga regularnie doskonale znają moją miłość do wszelkiego rodzajów kosmetyków do demakijażu, a w szczególności do mleczek. Mleczko jest tym kosmetykiem, którego nigdy nie może zabraknąć na mojej łazienkowej półce. Mam już swoje ulubione produkty w tej kategorii, mimo to często kupuję nowe mleczka, bo zwyczajnie lubię poznawać różne kosmetyki i ich działanie. Mleczko Orlane oczarowało mnie już od pierwszego użycia, a nawet dotknięcia! Tak, dotknięcia: mam na myśli jego opakowanie. Produkt zamknięty jest w kartonowym pudełeczku, utrzymanym w subtelnej jasnoróżowej kolorystce. Wewnątrz kryje się sporych rozmiarów butelka z mleczkiem. Butelka wykonana jest z plastiku, ale nie takiego jaki znamy z większości drogeryjnych produktów, mogłabym porównać go do welurowego materiału. Ja kiedy dotykam tego opakowania mam wrażenie dotyku aksamitu, miękkiego i miłego dla skóry. Bardzo mi się to opakowanie podoba, zarówno wizualnie jak i dotykowo. Już sama forma podania produktu wyraźnie wskazuje, że mamy do czynienia z kosmetykiem luksusowym.
Konsystencja mleczka jest gęsta i troszkę oleista, czyli taka jaką lubię zdecydowanie najbardziej. Jest w kolorze bladoróżowym i bardzo przyjemnie rozprowadza się na skórze. Zapewnia lekki poślizg, dzięki czemu można je delikatnie wmasować w skórę i równie łatwo usunąć za pomocą wacika. Kosmetyk bardzo delikatnie pachnie, zapach jest subtelny i w mojej opinii bardzo przyjemny. Mleczko doskonale radzi sobie z usunięciem makijażu, nawet mocniejszego. Podkład, puder i inne kosmetyki rozpuszczają się bardzo szybko i zaledwie dwukrotne oczyszczenie skóry tym mleczkiem przynosi już pożądany efekt. Kiedy używam po tych czynnościach jeszcze płynu micelarnego wacik jest tylko minimalnie zabrudzony. Dodatkową zaletą tego mleczka jest jego bardzo dobroczynne działanie na skórę. Okazuje się, że używanie tego kosmetyku to nie tylko zwykłe oczyszczanie skóry, ale także jej pielęgnacja. Konsystencja tego mleczka jest gęsta i niezwykle odżywcza. Bardzo dobrze nawilża skórę, koi ją i odżywia. Po jego zastosowaniu cera jest nawilżona i odżywiona, ja mam takie odczucie jakbym nałożyła delikatnie puchaty krem do twarzy.
Bardzo to mleczko polubiłam, uważam je za świetny i na pewno ponadprzeciętny kosmetyk w kategorii produktów do demakijażu i już od pierwszego użycia wiedziałam, że na pewno będzie to kosmetyk, do którego z radością będę wracać. Jeśli będziecie mieli okazję wypróbować kosmetyki marki Orlane, na pewno warto to zrobić. Ja polecam gorąco!
Spotkaliście się kiedyś z kosmetykami marki Orlane? Mieliście może okazję je przetestować albo używać? Jakie są Wasze ulubione mleczka do demakijażu?